Z doświadczenia wiem, że czasami tzw. wybitne autorytety, analityczne umysły z fantastycznym piórem nie zawsze sprawdzają się w roli wykładowców. Znam takie bardzo mądre osoby, które wyjątkowo fatalnie prowadzą wykłady, mamroczą albo monotonny wykład najeżony "nowomową" prawniczą jest kompletnie niezjadliwy. W ubiegłym roku uczestniczyłam w takim szkoleniu, na którym w googlach szukaliśmy znaczenia słów, których z wielką lubością wykładowca używał napawając się własnym głosem... Często ktoś, kto nie jest autorem komentarzy i SSN, jest dużo lepszym wykładowcą, z temperamentem prowadzącym zajęcia i kto daje słuchaczom możliwość wykazania się inwencją.
EW, wiem, że szkoła nie jest Twoim ulubionym tematem, ale jak na razie jest to jedyna droga dla naszych młodych koleżanek i kolegów do zawodu, nie są autorami tej koncepcji, a mają wiele zapału i chęć nauki... Nie umniejszajmy ich trudu i poziomu ich wiedzy, która oczywiście wymaga wielu lat nauki. I nie wylewajmy dziecka z kąpielą. Bo wydaje mi się, że politycy aż nogami przebierają, żeby coś w szkole pozmieniać, wzmocnić nadzór, wybrać jedynie słuszną wykładnię itp, itd
A sama im dłużej pracuję, tym więcej mam wątpliwości...
