Uff, odsłuchałam, odobejrzałam, odczytałam, utrudziłam się.
Fajnie, że jest internet, fajnie, że była debata.
W ogóle bardzo dobry pomysł tematu - „monitoring procesu legislacyjnego”.
Szkoda jednak, że brak nam wprawy w debatowaniu i stąd wypowiedzi bywają przegadane, brakuje w nich płynności wywodu. No oczywiście nie jest łatwo, ale z pozycji odbiorcy odnotuję jednak ten problem. W części, gdy paneliści wypowiadali się po pytaniach byli bardziej rozluźnieni i już to lepiej wypadało.
Takie sobie spostrzeżenia odnotowałam na wypadek, gdyby ktoś nie odsłuchiwał, a miał siłę i chęc coś przeczytać:
J. Czaja konsekwentnie, stanowczo opowiadał się za usługowym charakterem działania wymiaru sprawiedliwości, bo sędzia działa nie we własnym interesie (?), a obywatela . Tu dobrze wypowiedział się S. D. Wysocki, iż jednak jest to służba. Także jestem za trzymaniem się takiego nazewnictwa, bo jak i S. T.Kulesza-Fleming uważam, że posługiwanie się słowem „usługa” prowadzi nas w inną sferę (marketingu i in.) i wg mnie nieprawidłowo nazywa (naświetla zagadnienie).
J.Czai S. D. Wysocki wytknął, że zaczął od ogólników, a moderator po początkowy zabraniu głosu - wezwał go do wypowiedzenia się o konkretach. W istocie dziwne było, że J. Czaja będąc pierwszym wypowiadającym się zaczął od wspomnianej funkcji usługowej i przeszedł do koncepcji procesu (I to raczej tylko cywilnego), zarzucając, iż w XXI wieku proces kontradyktoryjny nie jest właściwy. Nawiązał do rozwiązania niemieckiego, gdzie sędzia współdziała ze stronami w przygotowaniu. Następnie wskazał, że MS nie zamierza wzmacniać nadzoru, lecz przekazuje go Apelacjom, bo pozbawia się możliwości lustrowania konkretnej sprawy i dzięki takiemu sędziowie wezmę odpowiedzialność za funkcjonowanie wymiary sprawiedliwości. Powołał się na to, że TK zaakceptował nadzór. Wprowadzenie managera (dyrektora) uzasadniał tym, iż sędziowie narzekali na sprawowanie funkcji administracyjnych jako odciągające ich od orzekania, a tak będą mieli łatwiej (no ale tu jasno widać sprzeczność - prezes jest jeden, a narzekania sędziów na prace urzędnicze dotyczą przecież innej materii). Był też argument, że prezesi są kadencyjni i wciąż jakaś nowa osoba musiałby się wdrażać w materię (czyli kolejny „świetny” argument). Oceny uzasadnił tym, by sędziowie widzieli perspektywę nabywania większych kwalifikacji, dzięki temu nastąpić ma poprawienie jakości świadczenia usług (czyli argument dla tych, co nie znają zagadnienia). Zdefiniował, że wizytator to osoba obdarzana największą wiarygodnością (lub podobne słowo tu padło) w środowisku sędziów. Podkreślił, że SR będą wchodzić do kolegium, kadencyjność przewodniczących i że zauważyli lukę odnośnie regulacji powrotu do orzekania sędziego, który ze względów zdrowotnych znalazł się w stanie spoczynku.
Łukasz dobrze przedstawił zagadnienie potrzeby usp z powołaniem się na podmioty, które za tym się opowiadają. Przy ocenach wyraził akceptację dla prac nad indywidualną drogą rozwoju, a potem w odpowiedziach na pytania wyraźnie już powiedział, że nie oceny były, są i będą (był zarzut z sali, że bezpodstawnie chcemy unikać oceniania). Fajnie, że solidarnie szeroko odniósł się do problemów referendarzy, o których mówiła przedstawicielka ich Stowarzyszenia. Powołał się na rozmowę, gdzie dowiedział się, że nie ma chętnych na wizytatorów i była łapanka, bo „za dużo jest wariatów” (czyli petentów, których wtedy trzeba obsługiwać) i w ogóle za dużo stresu.
S. D. Wysocki przede wszystkim przedstawił się jako indywidualista z ciekawymi spostrzeżeniami, uwagami, ale bez spójnej wizji, co należy zrobić. Jego zdaniem służba wymiaru sprowadza się do dobrych sędziów, zagwarantowania drogi sądowej, by człowiek czuł, iż w sądzie spotkała go sprawiedliwość. Słusznie zauważył, że brakuje założeń do prowadzonych prac, do których dopiero należałoby szukać rozwiązań. Użył takich sformułowań, że kasta sędziów biurokratów ma oceniać, iż szkodzą sędziowie wprzęgnięci w system nadzoru, . Stwierdził, że niedobrze jest, iż nadzór przenika w orzekanie oraz, że przenika ze względu na kwestię kariery sędziego, który orzeka „pod” oczekiwania oceniających. Przytoczył też przykład ze spotkania, gdzie w protokole wizytacyjnym była poruszana kwestia wydawania ENA. Wyraził aprobatę dla dokumentu :Sprawne państwo” przygotowanego przez doradców premiera. Zapytał J. Czaję, kto legitymizuje zmiany - MS czy sędziowie i zarzucił, iż sędziowie w MS mają w swych rękach 2 władze. Jego zdaniem sędziowie nie powinni prowadzić reformy, lecz pokazać problem od strony kuchni. Wypowiedział się też, że sędzia nie powinien awansować, by nie ulegać naciskom oraz że nie powinno być wizytatorów.
S. T. Kulesza-Fleming (z KRS, SN) - miała wiele ciekawych spostrzeżeń. Mianowicie, że w czasie swej pracy w KRS miała możność udziału w przedstawianiu KRS różnych koncepcji zmian w wymiarze sprawiedliwości (sądy grodzkie, sądy 24 h), którzy autorzy byli przekonani, że to świetne rozwiązania, a opowiedziała się za tym, by była określona wizja, by było wiadomo, do czego dążymy reformując wymiar sprawiedliwości. Także nie godziła się z teorią usługowego działania sądu. Podała, że z badań wynika, że najgorzej oceniają sądy osoby, które w nich nie były i opierają na zasłyszanych opiniach, zwł. z mediów. Nie była przeciw oceną, ale krytykowała, że mają być one cenzurkami ze stopniami oraz zauważyła, że jest problem z wykonaniem ocen, skoro rocznie ocenie należałoby poddać 2.500 sędziów. Zakwestionowała powołanie managera, gdyż doprowadzi do dwuwładzy. Wspomniała także, że zawód sędziego to korona dla referendarzy i asystentów. Przypomniała, że wypowiedź TK o nadzorze nie jest ta oczywista jak przedstawił to w swej wypowiedzi J. Czaja.
Bartosz Krużewski adw. - opowiedział się za kompleksową reformą. Uznał, że małe sądy nie są efektywne. Opowiedział, że on jest w swej formie poddawany ocenie raz na rok i służy to temu, by poprawił dany element swej pracy (np. poprzez szkolenie), jeżeli słabiej w nim wypada, ale to oceny nie rzutują na gorsze traktowanie przez niego klienta. Przytoczył, że nie powinno być takich sytuacji, które obserwuje jako użytkownik sądów, że wobec kontradyktoryjnego procesu świadkowie opowiadają nie na temat, a sędzia boi się zadać pytanie (???) albo strony polemizują ze sobą poza istotnymi zagadnieniami sporu.
Ł. Bojarski z KRS zadał pytanie - jak wygląda kwestia szkolenia wizytatorów.
Dr Kuczyński z Wydział Prawa i Administracji konstuktynie zabrał głos - zadając pytania - jakie są założone zasady reformowania. Wskazał, że mówi się o samym sposobie, a trzeba mieć jakąś zasadę. Pytał czy ma jakąś ideę MS ? Uważał, iż należy mieć strategiczne myślenie w kategorii kilkudziesięciu lat, bo i przy innych zawodach prawniczych widać brak tej strategii. Uważał, że można mieć zestaw dobrych pomysłów, ale zmiany powinny być powolne oraz iż partycypacja przy zmianach prawników powinna być większa.
Redaktor Domagalski z RP fajnie zauważył, że jest założenie, iż z sędziów można wydusić więcej.
K. Grajewski (głos z Sali) wskazał, że Urząd Skarbowy także wykonuje usługę wobec obywatela.
Przedstawicielki aplikantów nawiązały do regulacji, która w lepszej pozycji stawia aplikantów po szkole krakowskiej, którzy mogą mieć krótszy okres pracy na stanowisku asystenta/referendarza (o 4 lata), by starać się o urząd sędziego i że zostali to zmianą zaskoczeni, a J. Czaja odpowiedział, że aplikacja w Krakowie jest scentralizowana, a dotychczasowa byłą głównie pozaetatowa i dorywcza i stąd to rozróżnienie (no ciekawostką dla mnie jest, czy jaką wartość egzaminu sędziowskiego w tym momencie przedstawił).
Moderator podsumował (!), iż jeśli nawet reforma się powiedzie, to nie rozwiąże problemów, a gdyby MS zdecydowało się na okrągły stół (przy uwzględnieniu ilu czasu pozostało do końca kadencji), to wówczas to mogłoby być jego sukcesem (jak dla mnie nic dodać, nic ująć).
Fajne było, że pan podsumowujący dyskusje chatową przytoczył post, iż za ciężką pracę należy się wynagrodzenie, a za służbę - etos. A ja tak sobie pomyślałam, że skoro wykonujemy usługę, to za usługę należy się cena rynkowa …
Uważam, że J. Czaja okazał się impertynencją wobec Łukasza (wyraźnie też słyszalną w głosie), choć ten był neutralny w tonie wypowiedzi i zarzucił Łukaszowi demagogię (! Jak dla mnie przyganiał kocioł garnkowi, jeśli już). 2-krotnie zarzucił złe odczytanie przepisu, a przy tym sam wchodząc w kontrę opinii Łukasza w kwestii referendarza jako przewodniczącego dla sędziego w danym wydziale - zarzucił, że jednym argumentem Iustitii jest kwestia Iustiti mimo, że Łukasz powołał się na to, że sędzia jest z założenia nie tylko niezależny, ale i niezawisły. Wobec S. D. Wysockiego J.Czaja tak się nie zachowywał mimo, że ten w/w wypowiedziach bardziej „wpijał się” w sędziów w MS. Nadto z e strony J. Czai padły takie kurioza, że wydziały wykroczeniowe się nie sprawdziły, bo sędziwie specjalizowali się w sprawach wykroczeniowych, głównie przekroczeń prędkości i co to za droga rozwoju. Nadzór jest

fektywny, nie są wysyłany impulsy, a naturalnym środowiskiem powinna być apelacja. Zarzucił, że niesłusznie kwestionuje się, iż na wybór prezesa SA mieliby mieć wpływ także sędziowie SR i SO, bo przecież na prezesa SR wpływ mają tylko sędziowie tego sądu (no i tu dla mnie jest dysonans, no bo skoro w tej apelacji ma się dziać to zarzewie odpowiedzialności, no to konsekwentnie ten wpływ powinien być).
Wyjaśniał, że na posiedzenie RM nie trafił projekt rozporządzenia dotyczący ocen okresowych, bo jest w trakcie prac i potem w ramach autopoprawki będzie można go wprowadzić. Było też o tym, jak to projekt usp był wysłany do wiadomości wszystkich sędziów.
Rozbawiła mnie taka wypowiedź:
Miarodajna ocena musi być maksymalnie zobiektywizowana
A także zwrot „internauta podpisany Rafał Puchalski” (potem już mówiono S. R. Puchalski).
Zainteresowało mnie, czy gdzieś są namiary na wspominany przez S. T.Kuleszę-Fleming dokument sztokholmski dotyczący wezwań pod adresem wymiaru sprawiedliwości i zastanawiam się, czy ten projekt doradców „Sprawne państwo - Raport Polska 2030”, to ten słynny dokument 500.