karuzelka napisał(a):http://dlaewy.org/
To nie jest chyba takie jednoznaczne, jak napisaliście.

Tym bardziej przykre, że akurat w tym wątku.

dziękuję, karuzelko

Z jednej strony nie czuję się uprawniona, by tłumaczyć wybory życiowe innych osób, z drugiej- nie mogę nie zareagować, gdy wiem nieco więcej o tych wyborach i znam ludzi, którzy zostali przez Was ocenieni.
Tak, jak nie wiem, czy miałabym odwagę zaryzykować urodzenie trzeciego dziecka, po tym, gdy dwoje urodziło się chorych, tak z drugiej strony rozumiem chęć posiadania zdrowego dziecka, o której pisała Agnieszka na stronie Jasia.
Galaktozemia, a nosicielami wadliwego genu są rodzice, jest dziedziczona autosomalnie recesywnie, co oznacza, że dziecko ma 75% szans, że urodzi się zdrowe. Franio, średni, urodził się bez tej choroby. Jestem przekonana, że Agnieszka i Tomek po prostu wierzyli, że wreszcie otrzymają od życia ten szczęśliwy los, bo ileż razy można wyciągać ten zły. A nawet jeśli nie, to mieli na dowód tego, że jest to choroba, z którą można skutecznie walczyć- Ewę. Ja osobiście pamiętam, jak Ewa się urodziła, jak kilka miesięcy nie wiadomo było, co z nią się dzieje, jak chorowała. Diagnoza została postanowiona dość późno- to był początek lat 90-tych! , a mimo to udało się skutki choroby w dużym stopniu przezwyciężyć. Teraz byliby czujni i gotowi.
Niestety, w przypadku ich dzieci wszelki rachunek prawdopodobieństwa zawodzi. Przeczytajcie te linki, które wkleiłam- bo mam wrażenie, że chyba - Johnsonie i suzano nie zrobiliście tego zbyt dokładnie, albo ze zrozumieniem.
To nie jest kwestia tylko, a nawet głownie chorób, z którymi dzieci się urodziły.
Ewa dodatkowo została zarażona w szpitali WZW.
Franio jako kilkuletni chłopiec zaczął chorować na cukrzycę typu I, obecnie ma pompę insulinową, konieczność ciągłego monitorowania poziomu cukru, a do tego 2 lata temu ujawnił się guz mózgu, z którym nadal walczą.
No, i Jasio, najmłodszy i najbardziej chory którego największym problemem nie jest choroba, z którą przyszedł na świat, a te, którymi został w szpitalach, w okresie leczenia zarażony - urosepsa i posocznica. To spowodowało, że Jego obecny stan jest, jaki jest i trwa nieustająca walka o Niego.
To się aż wierzyć nie chce, że można tyle złych kart wyciągnąć
I tyle, starałam się odcedzić emocje, chociaż trochę mną szarpie, jak łatwo tu przychodzi niektórym z nas ocenianie innych.